Analizuje po raz kolejny ksiązkę HM, czuje się jak niewierny Tomasz – czytałem już to, lecz nie do końca zawsze stosowałem – próbując pójść na łatwiznę, która to łatwizna była drogą pod górkę.

Praktykując sam pisanie emaili w ten i inny sposób łatwo zaobserwowałem co działa zwiększając sprzedaż a co nie… ciężko tylko czasem tą wiedzę usystematyzować, a co z tym idzie stosować.

Oszczędzając Ci drogi pod górkę w nauce pisania treści reklamowych, powiem że muszę się w pełni zgodzić z poniższym fragmentem ebooka. Skorzystaj więc z wiedzy Joe i mojego skromnego doświadczenia, nie testuj sam tego co już jest sprawdzone:

„Oto i przykład z książki Howarda:

„Dramat wojenny przedstawia scenę pojmania kaprala przez dwóch żołnierzy w mundurach wroga. Żołnierz próbował uciekać parę razy, ale zawsze był łapany ponownie. Okazało się, że to było dla kaprala szczęśliwe pojmanie, bo 'wrogowie’ okazali się być żołnierzami jego armii w przebraniu. Nowa prawda jest czymś podobnym. Opieramy się jej, a potem odkrywamy, że jest naszym przyjacielem.”

To bardzo krótka historyjka od Howarda. Niektóre z jego „obrazów mózgowych” są dłuższe, mają nawet po kilka akapitów. Ale chodzi o to: są zaprojektowane, by dostarczyć Ci jakąś wiadomość, bez mówienia jej wprost.

Kiedy przeczytałem jego książkę, nagle zdałem sobie sprawę, że tak samo, jak te „obrazy mózgowe” docierały do mnie podprogowo, bez udziału mojej świadomości, tak i e-maile nakłaniające do zakupu mogłyby podobnie przekazywać swoje przesłanie.

Wiesz, o co mi chodzi?
„Hipnotyczny list” nie musi wyglądać tak, jak myślisz, że powinien
wyglądać.

To może być nic innego, jak krótka historyjka, tak skonstruowana, by
dostarczyć czytelnikowi przesłanie, które chcesz i spowodować działanie,
jakie chcesz.

Po więcej fragmentów ebooka Hipnotyczny Marketing – Joe Vitale zapraszam tutaj.