Dostałem właśnie maila z listy mailingowej Jakuba (dochodowo). Obserwuje jego działania od dłuższego czasu, kolega Jakub ma DUŻE plany…. DUŻE możliwości… a jednak ma mały problem.

W mailu który wysłał na newsletter, poprosił o sugestię co do zmian i rozwoju jego serwisu. Przyznał się też, że w sumie to nie chodzi mu tyle o porady, co o motywacje (jeszcze innym powodem mailingu była zapewne promocja książki, ale to przemilczmy 😉 ):

Ubolewam nad tym, że serwis nie rozwija się w ostatnich miesiącach tak prężnie jakbym chciał. (…) Przyznam, że napisałem do Ciebie, żeby się dodatkowo zmotywować, bo jeżeli nie wprowadzę zapowiadanych zmian w najbliższej przyszłości to wyjdę na osobę niesłowną, a tego bym nie chciał 🙂



Sposób na Jakuba

Jakub jak widać, potrzebuje motywacji nie tyle od siebie co z zewnątrz: obiecuje coś innym, a potem chce obietnicy dotrzymać. Czy to skuteczny sposób motywowania się? – nie wiem, sprawdzimy czy pojawią się jakieś zmiany w jego serwisie (swoja drogą mam nadzieję, ze tym wpisem go jeszcze bardziej zmotywuje).


Na mnie to kiedyś nie działało…

Ze swojej strony… niestety z doświadczenia wiem, że takie motywowanie jak Jakub stosuje na mnie kiedyś zadziałało całkiem odwrotnie. Kiedyś jak na jednej z moich list mailingowych zadałem podobne pytanie, tak zaprzestałem trwających prac nad stroną, na najbliższe pół roku… Oczekiwania czytelników zablokowały moją twórczość – może dziwnie to brzmi, ale tak się właśnie stało. Dziś pewnie byłoby inaczej – wiem o sobie trochę więcej, wtedy jednak nie wiedziałem skąd ta niemożność zrobienia czegokolwiek…

– Próbowałem wtedy zrobić wszystko pod oczekiwania, co kłóciło się znacznie z moją wizją, stąd nic mi nie wychodziło. A jak coś zrobiłem, nie byłem z tego zadowolony.


Ja to jestem Ja, a Jakub to jest Jakub, Ty to Ty.

No właśnie.. Ja to Ja, Jakub to Jakub, Ty to Ty… każdy z nas jest inny i w związku z tym, każdy z nas ma inny sposób na motywowanie się…

A działanie jako partner… ma to do siebie, że niestety musimy o Tą motywacje praktycznie całkowicie sami zadbać, żaden szef, żaden nauczyciel, żaden odbiorca, ani też żaden dostawca jakimiś poważnymi sankcjami nas do działania nie zmusi…

My tu jesteśmy sami sobie panem i władcą – w tym bardzo specyficznym wymagającym sporo motywacji zajęciu.

Każdy z nas zapewne zdołał sobie wykształcić swoje „małe-wielkie sposoby na motywację”. Ty też pewnie takie masz…

Zachęcam więc do podzielenia się nimi w komentarzu do tego wpisu (lub trackbackiem z bloga). Myślę, ze pomoże to nie tylko Mi, nie tylko Tobie, ale i wszystkim partnerom jacy tu kiedykolwiek trafią. Mam jednak dwie prośby:

  1. Umieść swoje sposoby w jak najkrótszej wersji. Najlepiej jedno, dwa lub maksymalnie trzy zdania na jeden sposób (o ile to rzecz jasna możliwe) – będzie nam wszystkim łatwiej.
  2. Nie komentuj sposobów przedstawionych przez inne osoby – taka mała zasada zaczerpnięta z burzy mózgów (komentarze będą moderowane w ramach konieczności jeśli będą zawierały oceny sposobów usuwane).


Poniżej moje „małe wielkie sposoby na motywację działające na mnie”:

  • Sposób na minutnik – załatw sobie jakieś urządzenie (zegarek, stoper, minutnik) i ustaw je tak, by co 15 minut pikało – przy każdym piknięciu odpowiedz sobie na pytanie co zrobiłeś przez ostatnie 15 minut.


  • Sposób na odhaczanie – siedząc przed komputerem, mam na biurku kalendarzyk, w którym zapisuję co zrobiłem i odhaczam. Daje to nie tylko motywacje ale i też satysfakcję, z dobrze wykorzystanego czasu.


  • Sposób na bloga – pilnuję się by regularnie blogować, nie zawsze się to udaje, ale się staram – każdy taki wpis motywuje mnie do znalezienia tematu wpisu, a tym samym małego podsumowania w głowie tego co ostatnio zrobiłem.

A teraz czas na Ciebie, pisz śmiało w komentarzu lub na swoim blogu podając tu linka (trakbackiem).